Sprawa ciągneła się latami. Mieszkańcy dotychczas interweniowali u nie właściwych osób. Uszkodzone studzienki zgłaszane były nawet przedstawicielom handlowym tej firmy, którzy tylko wysłuchiwali uwagi i nie przekazywali tych skarg dalej. Wysłaliśmy zdjęcia i pismo do Orange wczoraj dziś otrzymaliśmy odpowiedź. Kilka godzin później uszkodzne włazy zostały wymienione. Tylko jedna studzienka pokazana niżej na zdjęciu nr 3 nie została naprawiona - wymaga gruntownej odbudowy, zostala zabezpieczona. Studzienki "nie uszkodziły się same". Betonowe konstrukcje nie utrzymują ciężaru pojazdów rolniczych i ciężarówek które często w tym miejscu parkują. Firma dodatkowo przeprowadzi kontrolę pozostałych studzienek w Małkocinie. Sprawą zajmuje się już Specjalista ds. Realizacji Zleceń Utrzymaniowych. Zobacz zdjęcia :Ubiegłoroczne zapewnienia ekologów że bóbr zatrzymał się w Małkocinie na chwilę, nie sprawdziły się. Do tych twierdzeń przekonywał ich fakt o zbytniej bliskości do osad ludzkich. Małkociński bóbr wykiwał ekologów. Obecność człowieka nie wypłoszyła bobra, który czuje się w Małkocinie tak dobrze że na odcinku rzeki od mostu na Korei do wodospadu zbudował już trzy solidne tamy. W chwili obecnej rzeka stoi. To co dopływa do wodospadu to przecieki z wezbranych akwenów. Od kilku tygodni rzeka Małka w wyniku zatamowania nie ma regularnego przepływu. Poziom rzeki znacząco podniósł się przy moście drogowym na Koreję do wysokości jaką dają wiosenne roztopy. Jeśli problem z tamami nie zostanie rozwiązany do zimy, wody w rzece z wiosennymi roztopami będzie jeszcze więcej i może dojść do podniesienia poziomu wód gruntowych a to z kolei wywoła podtopienia piwnic pobliskich domów oraz podtopienia terenów przylegających bezpośrednio do koryta rzeki. Powódź i podtopienia zdarzają się w Małkocinie coraz częściej w ostatnich latach kiedy jeszcze w rzece nie było bobrowych tam. Dziś sytuacja ze względu na ryzyko wiosennych podtopień przedstawia się zupełnie inaczej. Pobliscy mieszkańcy twierdzą zgodnie że tutaj trzeba interweniować. Małkociński bóbr to duży osobnik który coraz bardziej oswaja sie z widokiem człowieka i w pobliżu szkoły wychodzi nawet na chodnik. Jednak zachowuje swój natutalny zwyczaj nie oddalania się od rzeki aby móc szybko ukryć się przed nadmierną ludzką ciekawością. Skala problemu bobrowych tam jest bardzo szeroka Rozbiórka tamy to efekt domina. Kłody drewna i gałęzie przy obluzowaniu mogą z nurtem rzeki popłynąć dalej i zatrzymać się na odremontowanym wodospadzie którego konstrukcja nie jest na tyle drożna aby przepuścić nagromadzone elementy konstrukcyjne bobrowych zapór. Dodatkowo liczne kaskadowo ułożone kamienie również będą zatrzymywały gałęzie i w efekcie powstaną kolejne zapory. Dojazd do tam ciężkim sprzętem jest bardzo utrudniony ze względu na grząski teren. Okragły przepływ mostu na blokach także nie jest w stanie przepuścić większych kawałków drewna i tam również może dochodzić do zatorów. Musimy pamiętać, że gryzonie te są pod ochroną, co w pewien sposób ogranicza zakres działań przeciwko budowaniu tam i spiętrzaniu wody. Uniwersytecki park już posiąknięty wodą. Zazwyczaj to zjawisko możemy obserwować na wiosnę. Jednak przy zachodniej granicy Uniwersyteckiego Parku już zbiera się woda której koryto rzeki Małki nie jest w stanie odprowadzić samodzielnie dalej. Wiosną może być jeszcze gorzej i może dojśc do zalania sporego obszaru leśnego sąsiadującego z Parkiem. Sama natura. W najbliższych latach planowana jest regulacja i pogłębienie koryta ze względu na walory przyrodnicze. Być może w tym czasie rozwiąże się problem z tamami. Rzeka Małka została uznana za najczystszą rzeką w okolicy o czym może świadczyć obecność bobra i różnej bogatej fauny i flory wzdłuż rzeki. Prace regulacyjne to może być chwilowe rozwiązanie bo bóbr po pewnym czasie może próbować zatrzymac rzekę ponownie - jako jedyny z gryzoni potrafi w ten sposób przystosować środowisko wodne pod siebie. Ciekawskich ostrzegamy przed niebezpieczeństwem zapadania się pod ludźmi ziemi w pobliżu zbudowanych zapór przez bobry. Gryzoń podkopuje nory do których wdziera się woda. Bagienny teren między szkołą a wodospadem w chwili obecnej pod tym względem jest niebezpieczny. Bóbr nie przesiaduje tylko wzdłuż Małki, odwiedza także oczka wodne i stawy oraz podmokłe tereny w parku leśnym za młynem. Ostatnio widziany był nawet na wyspie na stawie za szkołą. Grzegorz Stępień Przez Małkocin przebiega linia Stargardzkiej Kolei Wąskotorowej która aktualnie jest wyłączona z ruchu. Szyny są łatwym celem dla złomiarzy. Rozebrany został odcinek toru od mostu nad Małką - który także przestał istnieć, w kierunku Lubowa i Małkocina. Łupem złodziei padły też położone przed kilkoma miesącami szyny przez firmę GAZ-SYSTEM S.A. która na potrzebę inwestycji budowy gazociągu Szczecin- Lwówek rozebrała nasyp i odbudowała go razem z odcinkiem toru mimo że wcześniej nie było tam szyn. Nowe i widoczne stały się łatwym łupem.
W ramach inwestycji są konspekty uzupełnienia brakującego torowiska szynami pozyskanymi z nieczynnych bocznic w Dobrach Nowogardzkich, po za tym STMKDiZK ma na swoim wyposażeniu drezyny które są w stanie jeździć po szynach oraz w miejscach gdzie tych szyn nie ma. Jednak pokonanie przepaści nad rzeką Małką będzie już utrudnionym zadaniem. Dodatkowy fakt jest taki, że w okolicach Małkocina i Lubowa czy też Starej Dabrowy, niszczone są nasypy kolejowe przez złodziei szyn, aby ułatwić dojazd pojazdem i wywiezienie zdemontowanych elementów torowiska które są bardzo pokupnym towarem na rynku wtórnym, dlatego wiele ludzi decyduje się na ich kradzież. Jednak, czy kradli by je dalej, gdyby skupy złomu nie płaciły za tego rodzaju metal ? Dwa lata temu szyny zostały oznakowane napisem "Powiat Stargardzki", miało to powstrzymać kradzież ale jak widać po skutkach nie dało to żadnych efektów. Wpisanie linii kolejowej do Rejestru Zabytków - o co kilka lat temu zabiegało Stargardzkie Porozumienie Rowerowe nie przyniosło oczekiwanych rezultatów a przysporzyło wiele problemów i kosztów. Zabytkowe torowisko docelowo miało służyć za rowerową trasę ciągnącą się wzdłuż nasypu. Torowisko w chwili obecnej jest w opłakanym stanie. Ale czy rozkradzione torowisko jest dla rowerowego "Porozumienia" na rękę ? Napewno nie, ale wygląda na to że złodzieje nieoficjalnie są ich sprzymierzeńcami. Inwestycja w nasypy gdzie nie ma szyn jest mniej opłacalna. Jeszcze kilka takich kradzieży a stargardzki dylemat co bardziej się opłaci i będzie tańsze - odbudowa nasypów i uzupełnianie torowiska czy budowa ścieżki rowerowej, rozwiąże się szybciej niż wszyscy przypuszczają... Grzegorz Stępień / INFO MAŁKOCIN SPROSTOWANIE :Stargardzkie Porozumienie Rowerowe Z dużym zainteresowaniem zapoznaliśmy się z treścią artykułu pt. „Kolejna kradzież szyn w Małkocinie”. Jego autor – Grzegorz Stępień opisał w nim przypadki dewastacji i kradzieży torowiska na wąskotorowej linii kolejowej przebiegającej przez powiat stargardzki, w tym przez Małkocin. Nie byłoby w tym tekście nic szczególnego, gdyby nie fakt, że autor zawarł w nim szereg nieprawdziwych informacji. Stargardzkie Porozumienie Rowerowe nigdy nie zabiegało o wpisanie kolejki wąskotorowej do Rejestru Zabytków. Nie zabiegało – gdyż taki wniosek - zresztą skuteczny - został złożony przez Towarzystwo Przyjaciół Stargardu. W dalszej treści autor pyta, czy rozkradzione torowisko jest na rękę rowerowego „Porozumienia”, oraz stwierdza, że złodzieje są sprzymierzeńcami rowerzystów. Postawienie takiej tezy, świadczy o braku dobrej woli i nieznajomości faktów. Pragniemy tą drogą poinformować, że opiniując w 2008 roku projekt koncepcji zagospodarowania pozostałości kolejki wąskotorowej, Stargardzkie Porozumienie Rowerowe zaproponowało wprowadzenie elementów pro-kolejowych - przejazdów drezynami - co najmniej do Żarowa. Ponadto przedstawiciele SPR-u czynnie uczestniczyli w inwentaryzacji szlaku Stargardzkiej Kolei Wąskotorowej i przekazaniu go w ręce Starostwa Powiatowego (Zarządu Dróg Powiatowych) w Stargardzie. Nie sprawdzając tak istotnych faktów, autor sam wystawia sobie ocenę. Stargardzkie Porozumienie Rowerowe jest już po spotkaniu z przedstawicielami Towarzystwa Miłośników Kolei Drezynowych i Zabytków Kolejnictwa oraz Towarzystwa Przyjaciół Stargardu. Będziemy wspólnie lobbować w nowej kadencji samorządowej o stworzenie na pozostałościach wąskotorówki produktu turystycznego, jakim niewątpliwie byłaby ścieżka rowerowo-drezynowa. Zamierzamy w nasze działania włączyć inne organizacje pozarządowe, aby przybliżyć turyście Ziemię Stargardzką w kilku aspektach. Komentarz autora : Szanowni Państwo. Należę do Towarzystwa Miłośników Kolei Drezynowych i Zabytkowego Kolejnictwa i znana jest mi dobrze cała problematyka. Oczywiście ani w artykule ani w chwili obecnej nie wypowiadam się tutaj reprezentując to Stowarzyszenie. Powyższy artykuł został opublikowany na bazie własnych spostrzeżeń. Żeby sprawa była jasna i na przyszłość nie dochodziło do nieporozmień - Uciszcie Waszego reprezentanta w wypowiedziach których potem się wypiera. Sam Pan Mirosław Mazański był obecy na zebraniu organizacyjnym przygotowującym do założenia TMKDiZK i powiedział że "Wpisanie waskotorówki do rejestru zabytków to nasza zasługa". Chciałbym wyjaśnić że w powyższym artykule nikt Państwa nie posądza o organizacje kradzieży szyn !!! Dodatkowo wpis w powyższym sprostowaniu : "Będziemy wspólnie lobbować w nowej kadencji samorządowej o stworzenie na pozostałościach wąskotorówki produktu turystycznego, jakim niewątpliwie byłaby ścieżka rowerowo-drezynowa. Zamierzamy w nasze działania włączyć inne organizacje pozarządowe, aby przybliżyć turyście Ziemię Stargardzką w kilku aspektach." Nie obiecujcie Państwo, bo już tak obiecujecie od 2008 roku i szlak kolejowy znika. Zamiast obiecywać proponuję zakasać rekawy i pomóc przy pracach rewitalizacyjcnych dworca i peronów Stargardzkiej Wąskotorówki skoro tak bardzo Państwu zalezy, a nie przychodzić na gotowe i podczas "Kolejowego Spaceru" kiedy przedstawiciele Waszej organizacji pierwsi rzucili się na drezyny nie wykazując żadnej inicjatywy przy pracach tego, co osiągnęło TMKDiZK do chwili obecnej. W tej kwesti widoczne jest Państwa "prawdziwe" zaangażowanie. Grzegorz Stępień. Aktualizacja : 08.10.2014 / Bartosz Wolszczak Fundusz Sołecki w Małkocinie ustalony. Mieszkańcy najwięcej pieniędzy zainwestują w nowy chodnik.27/9/2014 W dniu 25.09.2014 podczas zebrania wiejskiego w Świetlicy zostały ustalone wydatki z Funduszu Sołeckiego na rok 2015. Zebranie cieszyło się małym zainteresowaniem - ostatecznie uczestniczyłow nim 17 osób. Ze wszystkich przedstawionych pomysłów, tylko jeden został rozpatrzony negatywnie - szacowany na około 3000 zł, remont szatni na Stadionie Sportowym LZS Orzeł Małkocin. Z puli 18 048,52 zł Najwięcej pieniędzy Mieszkańcy przeznaczyli na inwestycje związaną z budową chodnika. Zazwyczaj inwestycje dotyczące chodnika w Małkocinie były przekładane na dalszy plan z powodu braku wybudowanej kanalizacji a przy argumentacji nie padło wskazanie miejsca gdzie ten chodnik miałby powstać. A sama kwota nie wystarczy na wybudowanie chodnika w każdej części wsi. Jednak mieszkańcy uzasadnili pomysł gromadzeniem materiału w celu przyspieszenia tej inwestycji w przyszłości. Projekt renowacji szatni na stadionie LZS Orzeł Małkocin jako jedyny został negatywnie przegłosowany - jak ustalili mieszkańcy na zebraniu o stan techniczny obiektów sportowych należy do zadań Urzędu Gminy. Na zebraniu został przedstawiony problem z dostępem do pełnego korzystania z kompleksu sportowego przy Szkole Podstawowej w Małkocinie. Mieszkańcy zwrócili także uwagę na mały postęp realizacji zadań z Funduszu Sołeckiego na rok 2014 dotyczącego budowy ogrodzenia wokół Stadionu Sportowego. Inwestycja w chodnik jest nowym przyszłościowym pomysłem. Pozostałe 3 realizacje są stałe i dotyczą działaności świetlicy, integracji społeczeństwa ( organizacja zabawy Mikołajowej ) oraz poprawy estetyki wsi ( zakup paliwa do kosiarki i serwis techniczny ). Sołtysa wsi zaniepokoił fakt coraz mniejszego zainteresowania lokalnego społeczeństwa w udziału w tego typu społecznych debatach. Grzeegorz Stępień / INFO Małkocin
W wyniku zalanego akumulatora nie udało się uruchomić wysięgnika z liną asekuracyjną aby za jego pomocą wyciągnąć pojazd z mułu. Na pomoc w wyciągnięciu pojazdu ze stawu ruszyli inni świadkowie zdarzenia. Ogólnie miejsce zdarzenia uznawane jest za niebezpieczne ze względu na posiąkanie terenu i grząski grunt w pobliżu stawu. Kierującego zwiódł widok stabilnego gruntu składającego się z pokrywającej staw warstwy uschniętych liści. Osady i muł nie utrzymał ciężaru pojazdu. Kierującemu - który posiada uprawnienia do prowadzenia tego typu pojazdów i pasażerowi nic się nie stało. Zobacz zdjęcja : Grzegorz Stępień / INFO MAŁKOCIN
|
Reklama:
Archiwa
Luty 2019
|